Kiedy rankiem rozsuwasz poły namiotu i do wnętrza wpada ci świeża bryza od mazurskiego jeziora, nad którym się rozbiłeś, możesz być pewien, że największy bogacz nie jest wtedy bogatszy od ciebie. Zwłaszcza, jeśli w pobliżu nie ma zgiełku, poza twoim nie ma żadnego namiotu, albo najwyżej kilka – wtedy doceniasz piękno przyrody stworzonej jakby specjalnie dla ciebie. Na Mazurach jest kilka takich miejsc, gdzie można odpocząć w prawdziwej ciszy.

Zdjęcie znalezione na Planb.mazury.pl
Niestety jest ich coraz mniej, bo wszechobecna komercja wciska się i na jeziora, co, przy aktualnym przepływie informacji i dóbr materialnych, jest nie do uniknięcia. Głośne ośrodki wypoczynkowe tuż nad taflą wody (głos jakże daleko się niesie…), a z koszy na śmiecie aż eksploduje zawartość. Pod lasem stoją niebieskie bryły Toi-Toi. Mimo, że niby niewiele się tutaj zmieniło, bo niebo nad głowami wciąż to samo, pozostaje jednak tęsknota za skromniejszymi warunkami, w których dało się egzystować jeszcze przed pojawieniem się pierwszego siwego włosa.